Z OSTATNIEJ CHWILI
Powiatsuski24.pl zaprasza na naszą partnerską stronę - MalopolskaInfo24.pl po więcej informacji z regionu, a także InfoOnline24.pl po więcej informacji z Polski. Znajdziesz nas na Facebooku!
Dodano dnia 15.11.2015, 19:54
Piłkarski weekend - relacje! (FOTO)

Halniak na fali. Podopieczni Krzysztofa Wądrzyka wygrali drugi kolejny mecz, tym razem w Proszowicach. Trwa słabsza seria Garbarza Zembrzyce. Jałowiec pokonał Sołę Łęki. Przebudził się Tomasz Świerkosz. Osłabione Tempo nic nie ugrało w Osieku. Jordan zremisował ze Skałką Rogoźnik po golu w doliczonym czasie gry.

Proszowianka Proszowice – Halniak Maków 0:2
Bramki:
Bobek, Kozieł

Proszowianka: Zawartka – Jelonkiewicz (80. Wrona), Bienias, Orłowski, Filipek (85. Barczuk) - M. Przeniosło, A. Przeniosło, Bździuła (60. Głąbicki), Wtorek, T. Przeniosło (60. Prochwicz) - Stanek.
Halniak: Rechul – Mokwiński, Marut, Gruca, Furman – Polak, Zając, Kozieł, Bryndza  (80. Kacper Burliga) – Bobek (87. Malina), Gruszeczka (63. Szymula).

Halniak odmłodzony, Halniak zwycięski. Prowadzenie dla Halniaka uzyskał Jacek Bobek, który wykorzystał znakomite podanie Pawła Kozieła i w sytuacji sam na sam – z lekką dozą szczęścia – pokonał Zawartkę. Rzecz miała miejsca w 28 minucie. Drugi cios – w 56 - zadał sam Kozieł. Odebrał piłkę Piotrowi Wtorkowi i kapitalnym strzałem z połowy przelobował bramkarza gości. Większe posiadanie mieli miejscowi, ale nic z tego nie wynikało. A jeśli już, to dobrze w bramce spisywał się Fili Rechul. Miał też szczęścia, jak przy strzale Bieniasa w poprzeczkę.

- Duży sukces. Drugi z rzędu wygrany mecz i co ważne – zero z tyłu. Brawa dla chłopaków, aż ręce same składają się do oklasków. Zrealizowali plan w stu procentach. Ta liga taka już jest, że nie zawsze wygrywa ten, kto jest optycznie lepszy, czy ma większe posiadanie. Liczy się skuteczność i dzisiaj to my byliśmy skuteczniejsi. Wiemy, jakie są perturbacje, w jakim składzie przystąpiliśmy do tego i poprzednich meczów. Nasza młodzież pokazuje, że warto na nich stawiać, ale nie mogą popaść w samozadowolenie. Mają możliwości, jednak bez ciężkiej pracy niewiele to znaczy. Teraz okres zimowy. Niby długi, ale nie można go przespać. Musimy przeprowadzić mądre transfery i sumiennie przepracować zimę. Wtedy powalczymy. Zrobimy wszystko, by Halniak szedł w górę i był tam, gdzie być powinien – powiedział trener Halniaka, Krzysztof Wądrzyk.

- Wynik znacznie gorszy niż gra. Staraliśmy się grać piłką, czegoś jednak brakuje. Coś się zacięło. Może w głowach, bo chłopaki pokazali, że potrafią grać w piłkę. Stwarzamy sytuacje, jednak nie potrafimy strzelić gola. Nie ma efektów. Do tego popełniamy proste błędy przy wyprowadzeniu akcji. To wszystko sprawiło, że teoretycznie słabsza drużyna ograła nas na naszym terenie. Kiedyś tak nie było i stąd zapadła decyzja, że rozstaję się z drużyną. Uznaliśmy, że potrzeba nowego impulsu, kogoś kto to poukłada na nowo. Pracowałem tu trzy i pół roku. Z dwunastoma chłopakami pracuję od początku. Kawał czasu i serca. Co miałem zrobić, to zrobiłem. Kiedy zaczynałem, Proszowianka walczyła o utrzymanie w klasie okręgowej, a teraz jest – pod względem piłkarskim - w czołówce IV ligi. Taka jest jednak rola trenera. Nie zrealizowałem założeń. Mieliśmy być w czołówce, a wyszło inaczej. Ponoszę za to odpowiedzialność – podsumował trener, Mateusz Miś.  

Jutrzenka Giebułtów - Garbarz Zembrzyce 2:1
Bramki:
Bieszczanin, Kardas - Kasiński (karny)

Jutrzenka: Wałach – Bizoń, Brud, Michalec, Bieszczanin (78. Popek) – Kupiec (61. Kowalczyk), Kardas, Tabak, Litewka (67. Dobosz), Balawender – Kiwacki (46. Kaczor).
Garbarz: Wieczorek – Sałapatek, Adrian Sadowski (46. Ł. Puda), Klauzner, Marek – Chodźko (86. Żmudka), Artur Sadowski, Kasiński, Tomczak (77. Harańczyk) – S. Puda, Teteruk.

Jutrzenka rozstrzygnęła ten mecz w dwie minuty. W 24 minucie, Kamil Kupiec dośrodkował w pole karne, Krzysztof Michalec zgrał piłkę, a Bartosz Bieszczanin dopełnił formalności. Minutę później prowadzenie – pięknym strzałem w okienko – podwyższył Piotr Kardas. W 31 minucie dogodnej sytuacji nie wykorzystał jeszcze Szymon Kiwacki, trafiając z bliska w poprzeczkę. Wynik w 90 minucie ustalił Filip Kasiński. Z rzutu karnego, po faulu na Harańczyku.

- Zdecydowana przewaga naszej drużyny. Do przerwy powadziliśmy 2:0, w drugiej części mieliśmy jeszcze kilka dobrych sytuacji. Zabrakło precyzji przy finalizacji. Bramka dla gości padła w momencie, kiedy wszyscy oczekiwali na końcowy gwizdek – podsumował drugi trener Jutrzenki, Andrzej Mika.

- Mecz był rozgrywany przy silnym wietrze. W pierwszej połowie graliśmy z wiatrem i straciliśmy dwa gole. Jeden po drugim, w odstępie minuty. Sędzia nie dał nam pograć, dwa czy trzy razy wychodziliśmy na czystą pozycję, jednak wszystko było gwizdane. Nie dopuścili nas do pola karnego – powiedział trener Garbarza, Zdzisław Gacek.

Brzezina Osiek - Tempo Białka 2:1
Bramki:
Kułas, Antecki - Goryl

Brzezina: Kulczyk – Bernaś, Majcherek, Płonka, Buczek – R. Gros, M. Gros (70. Rogala), Kułas (87. Grzesło), Czerny – Dubiel (46. Jaromin), Antecki.
Tempo: Kłapyta – Woźny, Bielarz, Mentel, Harańczyk (65. Raczek) – Sala, Ficek, Młynarczyk, Marek – Goryl, Puzik.

Pierwsi strzelanie rozpoczęli goście. W 18 minucie, Michał Puzika dograł do Bartłomieja Goryla, a ten w sytuacji sam na sam pokonał Kulczyka. Taki wynik utrzymał się do 70 minuty, kiedy to – wykorzystując centrę z rzutu wolnego - wyrównał Kułas. Szalę na korzyść gospodarzy przechylił Antecki. Również po stałym fragmencie gry.

- Jechaliśmy tam, jak na pożarcie. Zabrakło kilku ważnych zawodników, jak Kamil Lenik czy Grzegorz Motor. W pierwszej połowie zagraliśmy mądrze, wybijaliśmy rywali z rytmu. Zgodnie z zasadą – na zero z tyłu, a w przodzie coś wpadnie. I wpadło. Niestety w końcowym fragmencie meczu, Brzezina zdobyła dwie bramki i trzy oczka zostały u nich – powiedział kierownik Tempa, Mariusz Sałaciak.

- Rywale przyjechali z defensywnym nastawieniem, schowani za podwójną gardą. Zaczęliśmy dobrze i kiedy wydawało się, że bramka dla nas jest tylko i wyłącznie kwestią czasu, to goście otwierają wynik meczu. A potem – wiadomo – w nasze szeregi wkradła się nerwowość i jakość gry trochę „siadła”. Po przerwie zdobyliśmy dwie bramki, przechylając szalę na swoją stronę. W pełni zasłużone trzy punkty – ocenił trener Brzeziny, Piotr Balonek. 

Jałowiec Stryszawa – Soła Łęki 2:0
Bramki:
Świerkosz (dwie)

Jałowiec: Kobiałka – Starowicz (90. Okrzesik), Brytan, Bartyzel, Iciek – Szwed, Pindel, K. Jodłowiec, Gazurek (68. Janik) – Świerkosz (85. Sobinek), Głuszek (60. Kłapyta).

Wynik w 25 minucie otworzył Tomasz Świerkosz. Lewą stroną szarpnął Szwed, wypatrzył Roberta Głuszka, który nie miał możliwości do oddania strzału, więc wycofał piłkę na szesnastkę do Świerkosza, który strzałem z pierwszej piłki pokonał bezradnego bramkarza. Tuż przed przerwą znakomitą okazję zmarnował Głuszek, „główkując” z bliska nad poprzeczką. W 65 minucie kropkę nad i postawił z rzutu karnego Świerkosz. Został „wycięty” i sam wymierzył sprawiedliwość.

- Zasłużona wygrana. Pierwsza połowa bardzo dobra, rywale ani razu nam nie zagrozili. Prowadziliśmy jednym golem, a powinniśmy minimum dwoma. Tuż po przerwie goście rzucili się do ataku, szukając wyrównania. Przetrwaliśmy ten „napór” i później dołożyliśmy jeszcze drugie trafienie. Można powiedzieć, że czekaliśmy an taki mecz całą rundę – podsumował kierownik Jałowca, Tomasz Steczek.



Skałka Rogoźnik - Jordan Jordanów 2:2
Bramki:
Ryś, F. Tyrpa (karny)

Jordan: Rypel – Kołodziejczyk, Hodana, F. Tyrpa, G. Tyrpa – Wójtowicz, Kowalcze, Ryś, Kołodziej (80. Piosek) – Romaniak, Funek.

Pierwsza połowa pod dyktando Jordana. Choć wynik - 1:0 - na to nie wskazywał. Jordan długo bił głową w mur. Klarowne sytuacje marnowali Paweł Romaniak (słupek) czy Michał Funek. Wreszcie, w 86 minucie, Filip Tyrpa dośrodkował z rzutu rożnego, a całość skutecznym strzałem głową zamknął Michał Ryś. W 90 minucie Bukowski trafił po raz drugi i punkty mocno się oddaliły. Doliczony czas gry przyniósł gościom ulgę. Po strzale Funka jeden z rywali zagrał ręką, a że zdarzenie miało miejsce w polu karnym, werdykt mógł być tylko jeden – karny. Pewnym strzałem popisał się F. Tyrpa.

- W pierwszej połowie prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy sytuacje, jednak brakowało kropki nad i. Schodziliśmy przegrywając jednym golem. Bramkę zdobył wyróżniający się w ekipie gospodarzy Bukowski. Po zmianie stron zagraliśmy lepiej, znacznie lepiej. Wyrównaliśmy i kiedy wszyscy czekali na gwizdek popełniliśmy głupi błąd, który kosztował nas bramkę. Na szczęście w doliczonym czasie gry zdołaliśmy doprowadzić do remisu – powiedział trener Jordana, Zdzisław Gacek.


Mateusz Stopka

Dodaj komentarz
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Captcha image