Roman Giertych opublikował wpis, w którym zwraca się do "Państwa" o pilne (póki pamięć świeża) sprawdzenie na stronach PKW, czy liczba głosów wpisana do protokołu elektronicznego odpowiada tej, którą policzyliście w nocy z 1 na 2 czerwca". Dalej dodaje - "Od wczoraj otrzymałem setki e-maili z informacjami o nieprawidłowościach w poszczególnych komisjach. Powtarza się jak mantra pewien schemat, który zresztą opisany został na przykładzie jaskrawych „pomyłek” w dzisiejszej Gazecie Wyborczej. Otóż w wielu komisjach wyniki głosowania w drugiej turze wyborczej nie odpowiadają tym z pierwszej tury. Jeżeli mamy w niektórych wzrost dla pana Nawrockiego o 400%, a dla Trzaskowskiego spadek, to jest oczywiste że wystąpił błąd (a raczej przekręt). Jednakże dostałem szereg informacji, że również w komisjach, gdzie różnice pomiędzy kandydatami były niewielkie, dochodziło do tego, że na etapie wpisywania głosów przynależnych kandydatom do protokołu papierowego lub na etapie późniejszego wpisywania protokołu papierowego w protokół elektroniczny zamieniano na niekorzyść Trzaskowskiego liczby głosów przynależne obu kandydatom. Wygląda to na schemat, w którym osoby zostały pouczone, że taka zamiana wyglądająca na pomyłkę jest trudna do ścigania."
W sprawie liczenia głosów zabrał również głos Lech Wałęsa, który nie ma wątpliwości, że należy dokładnie jeszcze raz przeliczyć wyniki drugiej tury wyborów. Były prezydent pisze "Ja nie mam wątpliwości ! Należy dokładnie jeszcze raz przeliczyć wyniki drugiej tury wyborów zwracając uwagę na podejrzane wyniki, albo powtórzyć z lepszym pilnowaniem drugą turę wyborów. W PIS mają Cenckiewicza wybitnie zdolnego podrabiacza, mógł być w stanie dokonać nieprawdopodobnej manipulacji wyborczej. Apeluję i proszę wykonajcie o co wnoszę".
Premier rządu Donald Tusk również odniósł się do sprawy i uważa, że zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu. W opublikowanym dziś (06. 06) możemy przeczytać: "Każdy zgłoszony przypadek nieprawidłowości w liczeniu głosów jest sprawdzany i analizowany. Ewentualne fałszerstwa są badane i będą ukarane. Protesty trafią do Sądu Najwyższego. Rozumiem emocje, ale zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu"