

Jak podkreśla inspektorat, adopcja odbywa się wyłącznie po wypełnieniu formularza i podpisaniu umowy, w której zawarty jest bezwzględny obowiązek kastracji lub sterylizacji. To warunek konieczny, mający zapobiegać dalszemu rozmnażaniu zwierząt i ograniczać problem bezdomności.
Przedstawiciele OTOZ Animals nie ukrywają emocji. Jak informują, kolejne „wpadkowe mioty” to w praktyce kolejne dramaty, którymi muszą się zajmować wolontariusze: leczenie, utrzymanie, socjalizacja i poszukiwanie odpowiedzialnych domów.
- To nie jest temat do dyskusji, to jest podstawa odpowiedzialności. Każdy kolejny niechciany miot to psy, które musimy ratować, bo komuś zabrakło wyobraźni i troski - podkreśla Inspektorat.
Organizacja zwraca też uwagę, że popularne hasło „oddaliśmy w dobre ręce” w rzeczywistości często okazuje się dramatem. Wiele zwierząt trafia później na łańcuchy, do zaniedbanych podwórek czy domów, w których dochodzi do przemocy i skrajnych zaniedbań. Stąd nacisk na odpowiedzialną adopcję i kontrolę warunków, w jakich będą żyły zwierzęta.
Inspektorat apeluje do mieszkańców regionu o jak najszybszy kontakt, jeśli ktoś może przyjąć szczeniaka pod swój dach choćby tymczasowo. Domy tymczasowe są dla organizacji jedyną szansą na przeprowadzenie maluchów przez okres leczenia, socjalizacji i przygotowania do życia w nowych rodzinach.
Wszyscy, którzy mogą pomóc, proszeni są o pilny kontakt z OTOZ Animals Inspektorat Sucha Beskidzka oraz o udostępnianie apelu — to realna forma wsparcia.
Szczegóły: