Opublikowane na Powiat Suski Wiadomości: Sucha Beskidzka 24, Zawoja, Maków Podhalański, Jordanów, Stryszawa (https://www.powiatsuski24.pl/)

Być wolontariuszem… czyli ŚDM od kuchni

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. I tak też dotarliśmy do końca Światowych Dni Młodzieży. Teraz, gdy emocje już opadły a pielgrzymi z różnych zakątków świata opuścili nasze domy, przyszedł czas podsumowania. A takiego podsumowania chyba najlepiej dokonają wolontariusze, którzy byli w centrum wydarzeń.

Jak wyglądała praca wolontariusza ŚDM w Makowie Podhalańskim?

Myślę, że mniej więcej tak, jak w innych miejscach. Pracy było co nie miara. A wszystko zaczęło się już na długo przed właściwymi wydarzeniami Światowych Dni Młodzieży. Być może część tej pracy nie była zauważalna, jednak była ona konieczna. Pakowanie plecaków, szkolenia bhp, spotkania organizacyjne… I oczekiwanie poniedziałku 25 lipca, kiedy to zaczęły się zjeżdżać do nas grupy pielgrzymów. Zakwaterowanie ponad pięciuset osób hiszpańskojęzycznych nie jest łatwym zadaniem! Okazało się, że nawet osoby, które od urodzenia mieszkają w Makowie nie do końca się orientują gdzie jest jaka ulica, którędy najlepiej dojść do jakiegoś konkretnego miejsca… Jednak później już było tylko lepiej.

Blokada językowa

Była. Nie powiem, że nie. Szczególnie na początku. Wielu z nas bało się odezwać w innym języku, niż polski. Bo co, jeśli się nie dogadamy? Co jeśli coś źle wytłumaczymy, nagle zabraknie nam słów? Okazało się to jednak nie być wcale takie straszne, jak myśleliśmy z początku. I po kilku rozmowach z naszymi nowymi znajomymi rozgadaliśmy się tak, że ciężko było te rozmowy kończyć.

Nowe znajomości

Pełni energii i pozytywnego myślenia pielgrzymi z różnych zakątków świata wnieśli ogrom radości w naszą makowską wspólnotę. Wspólne tańce, śpiewy ale i modlitwa – to wszystko zrodziło więzi i znajomości, które pomimo odległości kilkunastu czy nawet kilkuset tysięcy kilometrów trwają nadal. A i w kręgu wolontariuszy powstały nowe znajomości, które też całkiem dobrze rokują na przyszłość. Z taką ekipą to chyba nie ma rzeczy niemożliwych!

A co o tym wszystkim mówią sami wolontariusze?

Karolina, zapytana o swoje wrażenia związane z przeżywaniem ŚDMu jako jeden z liderów parafialnych odpowiedziała, że wolontariusze byli wspaniali. Wszyscy pielgrzymi byli wręcz zaskoczeni ich gotowością do pracy, bezinteresowną pomocą i wielką życzliwością, cały czas powtarzali, że nie widzieli tylu uprzejmych ludzi w jednym miejscu. I że już tęskni za pielgrzymami, którzy odwiedzili Maków a do których zdążyliśmy się przywiązać.

I ja również byłam jednym z wolontariuszy. To był chyba najbardziej szalony tydzień, jaki dane mi było do tej pory przeżyć. Ilość godzin na nogach zdecydowanie kilkakrotnie przewyższała ilość godzin snu i odpoczynku. Biuro komitetu oraz sala Stodoła stały się moim drugim domem a cała ekipa wolontariuszy na czele z księdzem Józefem oraz panią Danusią jedną wielką rodziną. Jednak to zmęczenie, jakiego wszyscy doświadczyliśmy było jak najbardziej pozytywne. Ci ludzie, te wydarzenia… To wszystko miało taką moc, że nawet po zarwanej nocce chciało się z uśmiechem na ustach wrócić do wolontariuszy i pielgrzymów i spędzić kolejny niesamowity dzień. Jakoś tak dziwnie i pusto jest wrócić teraz do tej zwykłej, szarej rzeczywistości bez konieczności stawienia się rano na odprawę w niebieskiej koszulce z „V” na plecach.

To co? Widzimy się w Panamie w 2019r.!

U.D.

Adres źródła: https://www.powiatsuski24.pl/wydarzenia/makow-podhalanski/byc-wolontariuszem-czyli-sdm-od-kuchni/zwh