Opublikowane na Powiat Suski Wiadomości: Sucha Beskidzka 24, Zawoja, Maków Podhalański, Jordanów, Stryszawa (https://www.powiatsuski24.pl/)

Piłkarski weekend - relacje!

Smutna sobota dla czwartoligowców. Halniak przegrał na własnym stadionie z Michałowianką, obyło się bez efektu nowej miotły. Garbarz prowadził już 2:0, mając okazję na kolejnego gola, ale ostatecznie przegrał wygrany mecz. Jałowiec nie przywiózł punktów z Oświęcimia. Derby dla Naroża! W niedzielę pierwszy punkt Babiej Góry!

Orzeł Piaski Wielkie - Garbarz Zembrzyce 4:2
Bramki:
Chodźko (dwie)

Garbarz: Bruzda – Ł. Puda (Harańczyk), Klauzner, Marek, Burliga – Tomczak, Adrian Sadowski (Kuz), Kasiński, Chodźko, Teteruk (Artur Sadowski) – S. Puda.

Goście zaczęli mocnym akcentem. W ósmej minucie Tymoteusz Chodźko wykorzystał błąd defensywy Orła i strzałem z półwoleja wyprowadził swoich na prowadzenie. Trzy minuty później ten sam zawodnik podwyższył to prowadzenie. Tym razem idealnie dograł mu Adrian Sadowski. Chodźko znalazł się sam na sam z bramkarzem i dopełnił formalności. Tuż przed przerwą w polu karnym sfaulowany został Sławomir Puda. Za wykonanie jedenastki wziął się Adrian Sadowski, ale nie trafił w bramkę. W drugiej połowie miejscowi odwrócili losy meczu.

- Mówiąc szczerze: przegraliśmy wygrany mecz. Przy prowadzeniu 2:0 mieliśmy rzut karny. Nie wykorzystał go Sadowski. Potwierdziło się, że 2:0 to niewdzięczny wynik. Orzeł trafił kontaktową, potem poszło. Poczuli krew i poszli za ciosem. W końcówce, przy stanie 2:2, sędzia podyktował bardzo kontrowersyjnego karniaka dla miejscowych – powiedział trener Garbarza, Zdzisław Janik.

Halniak Maków – Michałowianka Michałowice 1:2
Bramka:
Dyduch

Halniak: Marzec – Burliga, Marut, Lozniak, Gruca – Ryszawy (77. Kikla), Kozieł, Zając (68. Polak), Szymula, Mokwiński – Dyduch.
Michałowianka: Kwiatkowski – F. Cyganek, Jabłoński, Silczuk, Soja (70. Dębowski) - Jurek, Kozak, Wilk (80. Grotkowski), Tutaj, D. Cyganek (65. Rojek) - Giermek (84. Michalski).



Początek spotkania był bardzo wyrównany, żadna ze stron nie rzuciła się do huraganowych ataków. W piętnastej minucie, Wojciech Ryszawy dośrodkował z rzutu rożnego, piłka spadła na nogę Tomasza Maruta, który momentalnie uderzył, ale jeden z obrońców zdołał zablokować tę próbę. Marut poszukał możliwości dobitki, jednak z trudnej pozycji przeniósł piłkę nad poprzeczką. Trzy minuty później, po długim podaniu, Daniel Cyganek powalczył o piłkę z obrońcami Halniaka. Wydawało się, że mają to pod kontrolą, jednak naciskany przez - walczącego w parterze - rywala Konrad Burliga za krótko wybił piłkę, doskoczył do niej Marcin Tutaj i mocnym, precyzyjnym strzałem po długim rogu wyprowadził gości na prowadzenie.  Na ławce Halniaka zawrzało, wszyscy widzieli w tej sytuacji faul na Burlidze. Sędzia pozostał jednak niewzruszony. W 30 minucie, Daniel Cyganek urwał się lewym skrzydłem, dośrodkował w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się Marcin Giermek, oddał strzał głową, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Pięć minut później, Paweł Zając sfaulował jednego z rywali blisko pola karnego. Tutaj uderzył kąśliwie, próbując zaskoczyć Dawida Marca, ten zaś z trudem, ale sparował piłkę do boku. W 40 minucie mieliśmy rzut wolny z dwudziestego metra. Lepiej być nie mogło. Do piłki podszedł Oleksandr Lozniak, ale piłka po jego strzale nie sforsowała muru. Tuż przed przerwą, Wojciech Ryszawy powalczył o piłkę z jednym z obrońców, będąc już blisko linii końcowej, zdołał mu ją wygarnąć, wszedł w pole karne, strzelił, jednak został zablokowany. To była stuprocentowa sytuacja.

Tuż po przerwie, po wrzutce z rzutu rożnego, minimalnie pomylił się Kamil Dyduch. W 52 minucie, dośrodkowanie w pole karne gospodarzy, błąd Burligi przy próbie wybicia piłki, dopadł do niej Daniel Cyganek i pokonał bezradnego Marca. Chwilę później – po nieporozumieniu Burligi z Marcem - zapachniało samobójczym golem. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Po godzinie gry, Marcin Giermek wyszedł sam na sam z Marcem, nie dostrzegł jednak, że bramkarz się poślizgnął i strzelił prosto w niego. Halniak pozostał w grze. Dużo ożywienia wniósł Jakub Kikla. Najpierw postraszył rywali celnym strzałem głową, a później perfekcyjnie dorzucił z rzutu rożnego, Kamilowi Dyduchowi nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do siatki. Do wyrównania zabrakło już czasu.



- Wszyscy liczyliśmy na efekt nowej miotły. Niestety, nie udało się. Po meczu mam duży bagaż przemyśleń, wniosków. Pierwszy raz widziałem chłopaków w boju. Jest sporo pozytywów, ale są też elementy do poprawy. Bramki straciliśmy po naszych, niewymuszonych błędach. Rywale niby nic wielkiego nie pokazali, ale wystarczyło to do zgarnięcia trzech punktów. Choć uważam, że sprawiedliwszy byłby remis. Widać po tych trzech dniach, że drużyna jest rozbita, w dołku, a to na pewno nie pomaga. Pozostało nam sześć spotkań, musimy walczyć, zbierać te punkty. Na podsumowania czy analizy przyjdzie jeszcze czas. Strzeliliśmy gola na otarcie łez. To jest duży pozytyw. Przed wykonaniem kornera zasygnalizowałem chłopakom, żeby zagrali tak, jak ćwiczyliśmy na treningach. No i wpadło. Poza tym mieliśmy kilka okazji, zabrakło skuteczności – ocenił trener Halniaka, Krzysztof Wądrzyk.


- Zagraliśmy najsłabszy mecz w rundzie. Nie potrafiliśmy wejść na odpowiednie obroty. Można powiedzieć, że wynik cieszy, ale już gra na pewno nie. Przy stanie 2:0 dobrej sytuacji nie wykorzystał Giermek. Szkoda, bo to zamknęłoby mecz. A tak, rywale strzelili kontaktowego gola i zrobiło się nerwowo. Taka jest piłka. Niby prowadzisz, masz kontrolę nad meczem, a wystarczy moment nieuwagi. Cała liga jest bardzo wyrównana. Wszystkie mecze są ciężkie – powiedział trener Michałowianki, Marek Kowalski.



Unia Oświęcim - Jałowiec Stryszawa 2:1
Bramka:
Iciek

Jałowiec: Kobiałka – Iciek, K. Jodłowiec, Pindel, Bartyzel (75. Janik) – Gazurek, Okrzesik (75. Brytan), G. Jodłowiec, Szwed – Świerkosz, Głuszek. 

- Pierwsza połowa bardzo słaba. Poniżej poziomu okręgówki. Rywale prowadzili po strzale życia. Tuż po wznowieniu gry, po przerwie, strzelili drugiego gola. Dośrodkowanie i jeden z rywali „zamknął” celną główką. Minutę później strzeliliśmy kontaktowego gola. Bartek Iciek dostał prostopadłe podanie od Jodłowca i na wślizgu skierował piłkę do siatki. Czujemy niedosyt. Mogliśmy pokusić się o więcej. Czegoś zabrakło, rywale byli do ugryzienia – podsumował kierownik Jałowca, Tomasz Steczek.

LKS Bobrek - Tempo Białka 1:1
Bramka:
Mentel

Tempo: Kłapyta – Marek, Bielarz, Mentel, Woźny – Lenik, Motor, Kaczmarczyk (55. Drobny), Ficek – Goryl, Młynarczyk.

W piątej minucie gospodarze objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, zawodnik miejscowych oddał strzał, który na poprzeczkę sparował Kłapyta, ale wobec dobitki był już bez szans. Pierwsze minuty w wykonaniu gości były słabe. Dużo było niedokładności, niewymuszonych błędów, za dużo. Wreszcie w okolicach dwudziestej minucie wszystko zaczęło się zazębiać. Dwukrotnie bliski celu był rozgrywający bardzo dobre zawody, Bartłomiej Goryl. Najpierw huknął z dystansu, ale piłka - po lekkim bloku obrońcy - po poprzeczce wyszła za bramkę. Później bramkarz popisał się efektowną paradą. Trzeba przyznać, że miał dobry dzień. W pierwszej części gry wybronił jeszcze niezły strzał głową Pawła Kaczmarczyka. W 57 minucie, z rzutu rożnego dośrodkował Kamil Lenik, a Paweł Mentel umieścił piłkę w siatce. Tuż przed końcem meczu ładny rajd przeprowadził Goryl, będąc blisko linii końcowej wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Grzegorza Motora, ten ładnie strzelił z ośmiu metrów, ale ofiarnie interweniujący obrońca zdołał trącić futbolówkę, która po słupku wyszła na korner.

- Brakuje nam troszeczkę szczęścia. Ta sytuacja Grześka Motora była bardzo podobna do tej, którą w Zagórzu miał Mariusz Bielarz. Decydują centymetry, piłka jest w siatce i punkty w kieszeni. Długo się rozkręcaliśmy, początek pierwszej połowy słaby, drugiej również. Dużo niedokładności, niewymuszonych błędów, chaosu. Ale jak już wrzuciliśmy wyższy bieg, to stwarzaliśmy sytuacje. Dobre zawody rozegrał bramkarz gospodarzy. Nie wiem, czy ma takiego nosa, tak dobrze się ustawia, czy to po prostu kwestia szczęścia – powiedział trener Tempa, Maciej Melzer.



Lachy Lachowice – Naroże Juszczyn 1:2
Bramki:
Kulka (sam) – Lipka, Kryjak
Lachy:
Bogacz – Banaś, Radoń, Kąkol, Kubieniec – Daniel Kachel, Dawid Kachel, Małysiak, P. Gach, Stachnik – Pyrzyk.  
Naroże:
Fidelus – Gąstała, Baziński, Ceremuga, Kulka – M. Ferek, Trybała (63. Pietrzak), Kryjak, Kardaś, Lipka (83. Sala) – Drobny (90. Chorąży). 

Naroże prowadziło po trafieniu Tomasza Lipki. Pomocnik gości otrzymał podanie od Kardasia, wszedł między stoperów i pewnym strzałem pokonał Bogacza. Wyrównał Mateusz Małysiak, choć pojawiły się też głosy, że trafienie należy zapisać jako samobójcze Sebastiana Kulki. Szalę na korzyść Naroża przechylił Marcin Kryjak, który trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. Goście mieli jeszcze kilka sytuacji. Lipka trafił w słupek, Kryjak w poprzeczkę, Drobny zmarnował sytuację sam na sam.

- Jestem zadowolony zarówno z wyniku, jak i z samej gry. Pomimo tego, że decydującego gola zdobyliśmy dopiero w 88 minucie, to uważam, że zagraliśmy bardzo dobrze. O ile z Relaksem Wysoka zagraliśmy dobrze tylko jedną połowę, tak dzisiaj cały mecz. Dominowaliśmy, przeważaliśmy. Lachy miały dwie sytuacje, my minimum cztery. Zasłużona wygrana. Lachy zagrały ambitnie. Na swoim boisku będą groźni dla każdego – ocenił trener Naroża, Jakub Jeziorski.

- Pierwsze dwadzieścia minut to badanie się. Sporo ostrej, zdecydowanej gry, trochę zwykłej kopaniny. W kolejnych minutach przewagę mieli goście, co kosztowało nas bramkę. Do przerwy 0:1. Wyrównaliśmy po strzale Małysiaka. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, Naroże przechyliło szalę po strzale z rzutu wolnego. Mecz mógł się podobać. Dobra, sportowa atmosfera. Remis byłby sprawiedliwszy. Wygrał zespół, który ma szerszą ławkę. Cele mamy różne. Naroże walczy o awans, my o utrzymanie – powiedział trener Lachów, Krzysztof Chorąży.   

Znicz Sułkowice - MKS Babia Góra 1:1
Bramka:
Burliga

Babia: Kachnic – Chrząszcz, Kudzia, Rzepka, Rzeźniczak – Pacyga, Sumera, Kociołek, Burliga – Wójtowicz, Choczyński.

- Pojechaliśmy tam zmobilizowani, cel był jasny – trzy punkty. Do przerwy prowadziliśmy 1:0. W 23 minucie, Przemek Burliga otrzymał dobre podanie od debiutującego w naszym zespole Dawida Choczyńskiego i umieścił piłkę w siatce. Tyle do przerwy. Rywale jeśli już zagrażali, to tylko po stałych fragmentach gry. W 49 minucie rzut karny dla gospodarzy, za zagranie ręką. W ten sposób doszło do wyrównania. Pięć minut później w polu karnym sfaulowany został Choczyński, sędzia wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Dawid Sumera, ale nie zdołał zamienić jej na gola. Ich bramkarz został odesłany do szatni, grali w osłabieniu. Mieliśmy jeszcze dwie, trzy sytuacje, ale zabrakło skuteczności. Żałujemy. Frajersko straciliśmy dwa punkty  – powiedział trener Babiej, Sławomir Bączek.

Babia Góra Lipnica Wielka – Jordan Jordanów 3:3
Bramki:
G. Tyrpa, Romaniak, Funek

Jordan: Piosek – Kołodziejczyk, F. Tyrpa, Brzana, G. Tyrpa – Wójtowicz (58. Hodana), Paś (70. Dudek), Kowalcze, Kołodziej – Funek, Romaniak. 

- To, co sędziowie wyprawiali w tym meczu jest niepojęte. Jesteśmy wściekli. Prowadziliśmy już 3:0, a po przerwie wszystko wywróciło się do góry nogami. Mogliśmy nawet przegrać, bo w końcówce Brzana wybił piłkę z linii bramkowej. Sędziowie zawalili przy drugim golu dla gospodarzy. W jednej akcji nie zobaczyli dwóch ewidentnych fauli. Piosek miał już piłkę w rękach, jednak po ostrym wejściu rywala, wypuścił ją, zaraz później wylądowała ona w siatce. Kolejna kontrowersja w ostatniej akcji meczu. Po wrzutce w pole karne, Gaweł Tyrpa próbował oddać strzał z bliska, ale został bardzo ostro potraktowany. Gwizdek sędziego milczał – powiedział trener Jordana, Zdzisław Gacek.   


Grom Grzechynia – Jubilat Izdebnik 5:1
Bramki:
Bogacz, Piotr Surmiak (trzy), Kudzia

Grom: S. Krupczak – Urbański (55. Pająk), Białończyk, Paweł Surmiak, Pieróg (68. Bogacz) – Nitoń, M. Surmiak, Ceremuga (78. Tokarz), Kudzia – Zguda (46. Toczek), Piotr Surmiak.

Grom objął prowadzenie w siódmej minucie. Grzegorz Ceremuga wrzucił piłkę z autu, a Bartłomiej Kudzia dopełnił formalności. Minutę później wynik podwyższył Piotr Surmiak, wykorzystując kolejne dobre zagranie Ceremugi. „Peter” skompletował w tym meczu hat-tricka. Potrzebował na to „aż” siedemnaście minut. Drugi jego gol padł w piętnastej, a trzeci w 25 minucie. Najpierw wykorzystał precyzyjne podanie Bartka Kudzi, a później rzut karny. Podyktowany za zagranie ręką jednego z rywali, po strzale Marcina Surmiaka. Piątego gola strzelił Daniel Bogacz. Asystę zanotował Mateusz Pająk.

- Rozegraliśmy najsłabszy mecz w tej rundzie. Patrząc na wynik brzmi to nieco komicznie, ale tak było. Przyszedł lekki kryzys. Rywale mieli więcej z gry, kiwali, ciekawie rozgrywali, ale na niewiele się to zdało. Praktycznie po 25 minutach było po meczu. Zabrakło kilku zawodników, byliśmy osłabieni. Swoje szanse otrzymują zdolni juniorzy. Dzisiaj jedna z bramek padła właśnie dzięki nim. Mateusz Pająk dorzucił z rzutu rożnego, a Daniel Bogacz strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Nie było co zbierać – powiedział trener Gromu, Stanisław Klimala.

 

LKS Bieńkówka – Błyskawica Marcówka 1:4
Bramki:
Knapczyk - Kasprzycki, Suwada, K. Rak, Karcz

Bienia: Zając – Cholewa (75. Jończyk), Pęcek, Ciuś, Lewandowski – Knapczyk (60. Smoter), Burliga, A. Sałapat (75. Szczurek), Klimowski (75. Sarna) – G. Sałapat, Chromy.
Błyskawica: Brańka – Jacek Pindel, Paczka, Porębski, J. Rak (65. Karcz) – Jakub Pindel, K. Rak, Pasternak (20. Urbański), Kasprzycki (59. Pilch) – Kania, Suwada.

Gospodarze objęli prowadzenie po rzucie karnym, wykonanym przez Knapczyka. Jedenastkę sprokurował Kasprzycki, który chwilę później zrehabilitował się golem. Dograł mu Jacek Rak. Ten zawodnik miał jeszcze dwie asysty. Przy bramce - głową - Wojciecha Suwady i kolejnej, Krzysztofa Raka. Wynik z najbliższej odległości, dobijając strzał Suwady, ustalił Karcz.   

- Trudno pogodzić się z tak dużą porażką, na którą zespół z przebiegu meczu nie zasłużył. Gratuluję naszym pogromcom i trenerowi Suwadzie, który znakomicie ustawił swój zespół pod względem taktycznym. Wszystkie nasze mocne strony zostały zneutralizowane, do tego trzeba dodać, że byli piekielnie skuteczni, swoje sytuacje zamieniali na gole i to był klucz do zwycięstwa. Szkoda straty punktów, ale takie mecze też się zdarzają, nie mam pretensji do drużyny, bo uważam, że zagraliśmy dobrze, ale nie byliśmy skuteczni. Twierdza „Bienia” została zdobyta, wcześniej nie przegraliśmy 26 spotkań – podsumował opiekun Bieni, Jarosław Gąstała.

- W dwudziestej minucie, z powodu kontuzji, boisko opuścił Pasternak. Pojechał do szpitala, z podejrzeniem złamania kości jarzmowej. Wynik wysoki, być może zbyt wysoki. Rywale prowadzili, ale nie zdołali tego utrzymać. Byliśmy lepsi pod względem taktycznym. Muszę wyróżnić dwóch zawodników. Bardzo dobrze w bramce spisał się Brańka i kolejny bezbłędny mecz na stoperze zagrał Paweł Paczka. Powiem tak: defensywa plus mądrość taktyczna wzięły górę w tym meczu – ocenił trener Błyskawicy, Janusz Suwada.


Huragan Skawica – Watra Zawoja 2:3
Bramki:
Żywczak, M. Pacyga – Bury, Mika, M. Antosiak

Huragan: Sikończyk – Buba, Ł. Dyrcz, Żywczak – D. Pacyga, S. Pacyga, M. Pacyga, M. Wojtyczko, K. Wojtyczko – Kudzia, Góra.
Watra: Wolski – Zięba, Stopka, Basiura, Zguda – M. Antosiak, G. Antosiak, Listwan (65. Dyrcz), Kaczmarczyk – Mika (65. Wróblewski), Bury (80. Bach).

Worek z bramkami strzałem głową, po wrzutce Bartłomieja Pacygi, otworzył Tomasz Żywczak. Drugiego gola bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego strzelił Mariusz Pacyga. Watra miała swoje sytuacje, ale piłka po strzałach Miki i G. Antosiaka mijała bramkę. Po przerwie inna gra, inna Watra. Kontaktowego gola po ładnej akcji zdobył Adrian Bury. Do wyrównania doprowadził Patryk Mika, a szalę na korzyść gości przechylił Mariusz Antosiak.

- Pierwsza połowa bardzo udana. Strzeliliśmy dwie bramki, fajne się to wszystko układało. Po zmianie stron, Watra trafiła bramkę kontaktową i w nasze szeregi wkradła się nerwowość. Ostatecznie strzelili trzy gole, które dały im trzy punkty. Byli groźni, nie można powiedzieć, że nie zasłużyli na zwycięstwo – ocenił trener Huraganu, Dawid Góra.

- Pierwsza połowa wyrównana, choć przegrywaliśmy dwoma bramkami. Druga część całkowicie pod nasze dyktando. Poza bramkami było jeszcze kilka sytuacji. Wróblewski trafił w słupek, Antosiak nie wykorzystał sytuacji sam na sam, Zięba mocno przyłożył z rzutu wolnego. Zasłużona wygrana. Cąłkiem niezły mecz, jak na derby było bardzo spokojnie, co cieszy – powiedział trener Watry, Łukasz Stopka.   

 

Dąb Sidzina – Strzelec Budzów 1:0
Bramka:
Szpak

Dąb: Motor – P. Kostka, J. Kostka, Korbel, Jaromin – Malada (88. Nabagło), Lipa, Pastwa (70. Czarny), Chorąży (55. Szpak) – Kolaniak, J. Gałka.

Zwycięstwo gospodarzom zapewnił zmiennik, Mateusz Szpak. W 80 minucie znalazł się z piłką w polu karnym, uderzył z ostrego kąta, a piłka po lekkim rykoszecie wylądowała w siatce. Dobre zawody rozgrywali bramkarze obu drużyn. Zarówno jeden, jak i drugi miał na koncie kilka niezłych interwencji.


KS Bystra – Olimpia Zebrzydowice 2:2
Bramki:
Basiura, Sroka

Bystra: Wójcik - Wnętrzak, Kulka, Pociąg (85. Migas), Bisaga (46. Ptaś) - Ciapała, Szewczyk, Sroka, A. Gałka (46. Rzeszótko) – Basiura, Wójtowicz.

Mecz lepiej rozpoczęli goście, którzy już w piątej minucie cieszyli się z prowadzenie. Do remisu doprowadził Sławomir Basiura, który otrzymał dobre, prostopadłe podanie od Sroki i wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Po chwili w słupek „pocelował” Wójtowicz. Drugi gol dla Olimpii był efektem ładnie wyprowadzonej kontry. Gospodarze wyrównali w samej końcówce. Pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Szymon Sroka.

- Posiadanie po naszej stronie, ale cóż z tego. Piąty remis. Biliśmy głową w mur, chcieliśmy, staraliśmy się, ale bez większego efektu. Układało się do szesnastki, później bez pomysłu. Musimy to przyjąć i walczyć w kolejnych meczach – ocenił kierownik Bystrej, Stanisław Łazarz.

Mateusz Stopka

Adres źródła: https://www.powiatsuski24.pl/sport/pilka-nozna/pilkarski-weekend-relacje/r5l