Dodano dnia 26.08.2016, 09:14
To nie dróżniczka ponosi winę za otwarte rogatki
Policja prowadzi wyjaśnienia w sprawie zbyt późno zamkniętych rogatek na przejeździe kolejowych w Suchej Beskidzkiej. Według wstępnych ustaleń to nie dróżniczka ponosi winę za otwarte rogatki.
Lubię to
Jak już informowaliśmy we wtorek w Suchej Beskidzkiej doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Gdy do przejazdu drogowo- kolejowych na ulicy Piłsudskiego zbliżał się pociąg, rogatki były otwarte.
Według ustaleń policji o godzinie 17.12 ze stacji Maków Podhalański odjechał pociąg Intercity relacji Zakopane – Warszawa Wschodnia. Zgodnie z procedurą fakt ten dyżurna ruchu powinna zgłosić dróżniczce w Suchej Beskidzkiej. Jednak tak się nie stało. W efekcie czego, gdy pociąg zbilżał się do przejazdu kolejowo-drogowego kategorii „A” przy ul. Piłsudskiego rogatki były otwarte. Maszynista widząc taką sytuację podał sygnał dźwiękowy tzw. „baczność”, nacisnął na hamulec i zatrzymał skład. Dróżniczka po usłyszeniu sygnału natychmiast rozpoczęła zamykanie rogatek.
Zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, gdyż jak twierdzą świadkowie chwilę przed pociągiem przez przejazd, przejeżdżał samochód.
Postój pociągu trwał około 2 min, po czym skład odjechał w dalszą trasę zgodnie z rozkładem jazdy.
W chwili obecnej policja prowadzi śledztwo w sprawie sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Wyjaśnienia mają dać odpowiedź, dlaczego dyżurna ruchu z Makowa Podhalańskiego nie powiadomiła dróżniczkę w Suchej Beskidzkiej o jadącym pociągu.
Według ustaleń policji w chwili zdarzenia obie kobiety były trzeźwe.
Komentarze
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.