Do wczorajszego pożaru lasu prawdopodobnie przyczynił się znicz postawiony przy przydrożnym krzyżu. A tak całe zdarzenie relacjonuje nam masza czytelniczka.

-Jadąc z mężem zauważyliśmy pożar. Las zapalił się od znicza przy przydrożnym krzyżu, gdzie najprawdopodobnie zginęła w wypadku jakaś osoba. Zawróciliśmy i zaczęliśmy gasić pożar, przejeżdżające osoby zatrzymywały się i pomagały nam w gaszeniu ognia. Jedna z pań zadzwoniła po straż, ale nie umiała określić miejsca zdarzenia, więc przyjęłam telefon i naprowadziłam dyspozytora gdzie się pali. Gasiłam pożar ja, mój mąż oraz 4 innych mężczyzn czym się dało, gaśnicami samochodowymi, wodą z butelek 1,5 litrowych, ale na nic się to zdało. Pobiegłam więc po części odzieży i nią zaduszałam ogień, Panowie poszli w moje ślady i również użyli wszelakich rodzajów odzieży by zwalczyć żywiął. Straż przybyła na miejsce jak nam się udało zagasic ogień, ale jeszcze było sporo dymu więc zabezpieczyli teren polewając go wodą. Dziękuję Bogu że są ludzie, którzy nie poddali się znieczulicy i pomogli nam bo w pojedynkę do czasu przyjazdu straży niewiele byśmy zdziałali. Należą się ogromne podziękowania dla wszystki, którzy pomagali. Całe zdarzenie nich będzie przestrogą dla tych ludzi, którzy zapalają znicze przy drogach w miejscach gdzie zginęli ich bliscy. Są znicze elektryczne, które są dostępne w każdy sklepie i są o wiele bezpieczniejsze – radzi nasza czytelniczka.

W wyniku pożaru spłonęło około 100 metrów kwadratowych lasu.