Z OSTATNIEJ CHWILI
Powiatsuski24.pl zaprasza na naszą partnerską stronę - MalopolskaInfo24.pl po więcej informacji z regionu, a także InfoOnline24.pl po więcej informacji z Polski. Znajdziesz nas na Facebooku!
Dodano dnia 01.11.2015, 12:53
Piłkarski weekend - relacje! (AKTUALIZACJE + FOTO)
W sobotę największe szczęścia miała Babia Góra, która po trafieniu w końcówce zgarnęła trzy oczka. Jeśli chodzi o górę, to Halniak i Garbarz solidarnie przegrali swoje mecze, podobnie jak Tempo. Punkty w końcówce dał sobie wyszarpać Jałowiec. Zaległości w klasie B dla Gromu Grzechynia, który pewnie zmierza po awans.

Orzeł Piaski Wielkie – Halniak Maków 2:1 (1:0)
Bramki:
Wajda (20), Bruzda (59) – Gruca (85)

Orzeł: Wiśniewski – Kozieł, Tarabuła, Hudecki, Krajewski (70. Strojek) – Bruzda, Wajda, Zelek, Kubera – Szczytyński, Wędzony.
Halniak: Marzec – Gruca, Marut, Lozniak, Furman – Polak (83. Burliga), Zając, Kozieł, Dyduch, Bryndza (55. Bobek) - Malina (67. Gruszeczka).

Patrząc na wyjściowy skład - zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. O ile obsada formacji obronnej i środka pola nie uległa zmianie, tak reszta pozycji solidnie przemeblowana. Na prawej stronie pomocy wyszedł Dawid Polak, na lewej 18-letni Klaudiusz Bryndza, a w ataku 16-letni Michał Malina. Dla dwóch ostatnich był to debiut – „w jedenastce” - w seniorach. Po przerwie, z ławki, weszli jeszcze powracający po kontuzji Jacek Bobek i najlepszy strzelec juniorów, Mateusz Gruszeczka.

W piątej minucie, Kamil Dyduch opanował piłkę tuż przed polem karnym gospodarzy, jednak zamiast strzelać – próbował dograć i akcja spaliła na panewce. Chwilę później, Michał Malina dograł do Dawida Polaka, ten uderzył z niewygodnej pozycji, ale bramkarz nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi czujność Marca sprawdził Tomasz Szczytyński. W 20 minucie sędzia dopatrzył się bardzo kontrowersyjnego rzutu wolnego. Klaudiusz Bryndza uprzedził zawodnika miejscowych, dopadł do piłki, jednak rywal dołożył od siebie, padł jak rażony piorunem. Sędzia dał się nabrać. Piotr Wajda ustawił piłkę na siedemnastym metrze, po czym płaskim strzałem pokonał Dawida Marca. Kolejne minuty były wypełnione chaosem, niedokładnością z obu stron. W 35 minucie, po koronkowej akcji, która rozpoczęła się od naszej głupiej straty, Piotr Wajda huknął z szesnastu metrów, piłka poszybowała nad poprzeczką. W 40 minucie na zaskakujący strzał z dalszej odległości zdecydował się Klaudiusz Bryndza. Piłka wylądowałaby pod poprzeczką, gdyby nie widowiskowa parada Wiśniewskiego. W odpowiedzi głową strzelił Filip Zelek, ale Marzec ładnie się rzucił, zapobiegając utracie gola. Tuż przed przerwą, szczęścia szukał też Adam Wędzony. Oddał dobry, precyzyjny strzał, jednak Marzec ani myślał dać się pokonać. 

Po godzinie gry, gospodarze zaatakowali lewą flanką, płaska centra, totalne zagubienie - zapomnienie defensywy Halniaka i nieatakowany przez nikogo Szymon Bruzda zamknął całą akcję. W 85 minucie, Paweł Kozieł wrzucił piłkę z rzutu wolnego, ta została wybita na szesnasty metr, gdzie stał Michał Gruca. Obrońca gości nie kombinował, tylko walnął z lewej nogi. Piłka wpadła tuż przy słupku. W końcówce, Halniak dążył do zdobycia drugiego gola, jednak Orzeł grał mądrze w obronie. Albo po prostu mieli za mało atutów w ofensywie.

- Trudno cokolwiek powiedzieć. Na dobrą sprawę – mogliśmy wygrać wyżej, mieliśmy kilka sytuacji, jednak zabrakło skuteczności. W rezultacie rywale zwietrzyli szansę, złapali kontakt i ostatnie minuty były nerwowe.  Ostatecznie zgarnęliśmy trzy oczka, zwycięzców się nie sądzi – ocenił trener Orła, Marek Holocher.


- Przegraliśmy kolejny mecz, ale jestem podbudowany postawą drużyny. Zapowiedziałem, że szansę otrzymają młodzi zawodnicy i tak też się stało. Pokazali się z dobrej strony, pozytywnie. Szkoda przegranej, bo rywal był w zasięgu. Priorytetem w pierwszej części miało być zagranie na zero z tyłu. Niestety straciliśmy gola z rzutu wolnego. Momentami brakuje nam koncentracji, zdecydowanych, dobrych decyzji i to kosztuje. Przy stanie 2:0 szukaliśmy gola, chwała chłopakom za ambicję. Co do Orła, to wiedziałem, jaki są ich atuty. Wiedziałem, że mają wielu doświadczonych, ogranych zawodników. Potrafią grać z kontry, wypunktować rywala. Zmusiliśmy ich zatem do gry w ataku pozycyjnym, czego w tej lidze nie umie nikt. Zabrało nam też szczęścia, jak przy strzale z dystansu Bryndzy. Miejmy nadzieję, że boisko nam to odda w kolejnych bojach – powiedział trener Halniaka, Krzysztof Wądrzyk.

Spójnia Osiek – Garbarz Zembrzyce 3:1
Bramka:
Żmudka (55), P. Kasprzyk (58), Wdowik (62-k) - S. Puda (82)

Spójnia: Wilk – D. Duda, M. Kasprzyk, Wdowik, Glanowski (60. Łoś) – Kańczuga, P. Duda, Lizończyk (75. Tumiłowicz), Żmudka, Wiśniewski - P. Kasprzyk.
Garbarz:
Bruzda – Sałapatek, Klauzner, Marek, Harańczyk – Kuz, Kasiński, Sadowski, Natkaniec – Żmudka (46. Burliga), S. Puda.

W pierwszej części  gry gospodarze mieli trzy dogodne sytuacje. Dwie zmarnował Wojciech Wiśniewski, jedną Bartłomiej Lizończyk. Po przerwie było już lepiej. W 55 minucie, zamieszanie w polu karnym Garbarza, najlepiej odnalazł się Daniel Żmudka, dopadł do piłki i po rykoszecie skierował ją do siatki. Chwilę później, Lizończyk dorzucił w pole karne, a Piotr Kasprzyk oddał celny strzał po długim rogu. Trzeci cios, po rzucie karnym wywalczonym przez Wiśniewskiego, zadał Tomasz Wdowik. Honor Garbarza uratował Sławomir Puda.

- Początek niemrawy. Żadna ze stron nie forsowała tempa, gra była senna. W 25 minucie stworzyliśmy pierwszą z trzech - w tej części gry - dogodnych sytuacji. Żadna z nich nie zakończyła się jednak golem. Po przerwie, w siedem minut, zadaliśmy trzy skuteczne ciosy. Po tych bramkach, Garbarz cofnął się, trudniej było o kolejne trafienia. Bramkę dla gości strzelił Sławek Puda, który wykorzystał nieporozumienie między Kubą Wilkiem, a Maćkiem Kasprzykiem – ocenił trener Spójni, Piotr Kasprzyk. 

- Było jak było. W pierwszej połowie nic nie wskazywało na taki wynik. Było sporo otwartych ataków z obu stron, gra była wyrównana, toczyła się głównie w środku pola. Co do drugiej połowy to najlepszym komentarzem niech będzie wynik. Za błędy się płaci – powiedział trener Garbarza, Zdzisław Janik.

Unia Oświęcim – Tempo Białka 3:1
Bramka:
Młynarczyk

Tempo: Kłapyta - Woźny, Bielarz, Sz. Marek (65. Mentel), M. Marek (65. Harańczyk) - Lenik, Motor, Młynarczyk (65. Ficek), Raczek (65. Drobny) - Goryl, Puzik.

Początek dla gości. Dobrej sytuacji, po akcji z Bartłomiejem Gorylem, nie wykorzystał Michał Puzik. W 40 minucie, Przemysław Dudzic przejął piłkę w polu karnym gości, oddał strzał, Piotr Kłapyta obronił, jednak wobec dobitki był już bez szans. Chwilę później kontrowersyjny rzut karny dla Unii, strzelcem – a jakże – Dudzic. W 58 minucie, Kamil Lenik rozegrał dwójkową akcję z Łukaszem Raczkiem, po czym wpadł w pole karne, uderzył po długim rogu, ale piłka zatrzymała się na słupku. Dopadł do niej Sebastian Młynarczyk i pewnym strzałem skierował do siatki. Strzelanie sytuacyjnym strzałem głową zakończył Dudzic, kompletując hat-tricka.

- Zaczęliśmy fajnie. Pierwsze 30 – 35 minut pod nasze dyktando. Dobrej sytuacji nie wykorzystał Puzik, kilka minut później nie popisał się też sędzia, nie dyktując ewidentnego rzutu karnego na Leniku. W końcówce pierwszej części gry dwie bramki zdobył Dudzic. Najpierw wykorzystał błąd w naszej obronie, a potem rzut karny. Karny z kapelusza. Ta sytuacja ustawiła mecz. Co tu więcej mówić? Przegraliśmy trzeci mecz z rzędu – podsumował kierownik Tempa, Mariusz Sałaciak.

Sokół Przytkowice – Jałowiec Stryszawa 2:2
Bramki:
Głuszek (dwie)

Jałowiec: Kobiałka – Gazurek, Okrzesik, Bartyzel, Sobinek (75. Śpiewla) - Głuszek, Pindel, Jodłowiec, Szklarczyk – Bańdura, Świerkosz.

Pierwszy gol padł w piątej minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego i jeden z zawodników gospodarzy skierował piłkę do sieci. Wyrównał w podobnych okolicznościach Robert Głuszek. Dograł Krzysztof Jodłowiec, a Głuszek „zamknął”. Tuż przed przerwą, prostopadłe podanie Świerkosza, Głuszek wyszedł sam na sam i „dziubnął” piłkę do siatki. W drugiej części gry, Jałowiec miał doskonałą okazję, by „zabić” mecz. Po stałym fragmencie strzelał Głuszek, jednak bramkarz Sokoła popisał się efektowną paradą. To się później zemściło.

- Mecz był nudny, niewiele się działo. Szczerze mówiąc - mogliśmy wygrać. Do przerwy prowadziliśmy 2:1, a tuż po zmianie stron dobrej sytuacji nie wykorzystał Głuszek. Szkoda, bo byłoby 3:1. Rywale obie bramki strzelili po stałych fragmentach gry – podsumował kierownik Jałowca, Tomasz Steczek.

Żarek Barwałd – MKS Babia Góra 0:1
Bramka:
Ścieszka

Babia: Kachnic - Chrząszcz, Kudzia, Burliga, Szarlej - Bałos (80. Rzepka), Sumera (82. Świerkosz), Mika, Kociołek, Wójtowicz - Choczyński (75. Ścieszka).

- Mecz stał na słabym poziomie. Mało sytuacji z obu stron. W pierwszej połowie mieliśmy przewagę, która nie przełożyła się jednak na wynik. Gra kleiła się do szesnastki, później bez zagrożenia. Od 40 minuty musieliśmy grać w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Miki. W 88 minucie nieco przypadkową, szczęśliwą bramkę zdobył Ścieszka. Zawodnik rywali próbował wybić piłkę, trafił w stopę Ścieszki i ta wtoczyła się do bramki. Ten gol dał nam komplet punktów, co jest najważniejsze. Choć uważam, że remis byłby sprawiedliwszy – ocenił trener Babiej, Sławomir Bączek.

Lachy Lachowice - Cedron Brody 0:8

Błyskawica Marcówka - Grom Grzechynia 0:1


Dodaj komentarz
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Captcha image