Z OSTATNIEJ CHWILI
Wakacyjne dializy w Suchej Beskidzkiej – bezpłatnie w ramach NFZ / Czytanie na trawie – lato z książką w Makowie Podhalańskim / Pomoc dla Poli – osieroconej dziewczynki z Starej Wsi / PSL chce znieść dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast / OSP Stryszawa świętuje 80-lecie istnienia! Gminne obchody Dnia Strażaka już 6 lipca / Pożar samochodu w Juszczynie / Cysterna z wodą pitną dostępna przy ODK – ważna informacja dla mieszkańców / Gmina Zembrzyce z dotacją w ramach programu Małopolska deszczówka 2025 / Polityka: Tusk: Opozycja atakuje, gdy państwo odzyskuje kontrolę nad granicą / Poważny wypadek w Mucharzu na DK28 / Podziękowania po Jubileuszu 80-lecia OSP Maków Dolny / Miasto Jordanów z promesą na Zrównoważony Rozwój Ekologiczny / Góralska siła jedności ! Klip do Ciebie Boga Wysławiamy / Zdarzenie drogowe w Śleszowicach / Gmina Stryszawa w obliczu kryzysu wodnego – apel Wójta do mieszkańców / Niemal setka załóg na liście zgłoszeń do Valvoline Rajdu Małopolski 2025! / Będzie gorąco. Przed nami upały!
Dodano dnia 14.04.2019, 11:43
Bramkowy remis, a gole strzelał tylko jeden zawodnik…
Ziąb, chłód i do pełni wiosny jeszcze daleko – takowe spotkanie zarówno pod względem pogody jak i widowiska mogliśmy zaobserwować w sobotnie popołudnie w Makowie Podhalańskim. Pomimo panującej aury ligowcy musieli jednak walczyć o punkty, a licznie zgromadzeni kibice musieli walczyć z… zimnem, bo samo widowisko do czerwoności nie rozpaliło.
Każdy jednak na swój sposób próbował się rozgrzać. Jedni korzystali z samochodów położonych nieopodal stadionu, inni z gościnności miejscowych (swoich) i możliwości obejrzenia spotkania przez okno obiektu położonego przy stadionie. Natomiast byli i tacy, którym zimno nigdy nie jest, bo na walkę z przenikliwym chłodem mają swoje sprawdzone staropolskie metody. Nie nam jednak wnikać co do radzenia sobie z poskromieniem niskich temperatur.

Ażeby jednak zachować powagę – potwierdźmy, że do Makowa Podhalańskiego przyjechała drużyna Kalwarianki Kalwaria Zebrzydowska, a więc załoga sąsiadująca Makowianom w tabeli. Fala wznosząca na wyżyny Kalwariankę w połączeniu z licznymi absencjami w drużynie Halniaka pozwalała wierzyć przyjezdnym w komplet punktów. Jak było naprawdę?

W pierwszej części gry na uwagę w głównej mierze zasłużyła… murawa, która do gry przygotowana była perfekcyjnie. Rzadko takową nawierzchnię, a zwłaszcza w takiej fazie rozgrywek można spotkać. Pomijając dalsze pałanie się naturą uchylmy rąbka tajemnicy z samej gry – choć jej w pierwszej połowie było jak na lekarstwo. Antidotum na nie w postaci pierwszego celnego strzału w meczu znalazła drużyna Kalwarianki, uwaga… dopiero w 33 minucie. Do tej chwili goście posiadali optyczną przewagę, a gospodarze ustawieni stricte defensywnie próbowali kontrować. Dwie minuty po wspomnianym „wydarzeniu” piłkę do siatki wpakował Łukasz Kantyka, który w polu karnym Halniaka zachował się najsprytniej. Otóż po rzucie rożnym i sporym zamieszaniu w okolicach piątego metra – sytuacyjnym strzałem umieścił futbolówkę w bramce gospodarzy. Na pierwszą stuprocentową sytuację zespół Halniaka musiał czekać do 42 minuty. Wtedy bowiem piłkę na szóstym metrze przed bramką rywala miał Patryk Burliga lecz posłał ją wysoko nad poprzeczką. Wynik nie uległ zmianie, a winno być 1:1. W tej połowie zdecydowanie wyróżniała się prawa strona gości, którą siali spustoszenie w szeregach miejscowych. Ponadto kapitan Dariusz Hobrzyk wydawał się gościem z innej ligi. W drugiej połowie gry Halniak wziął się do roboty, a sam mecz znacząco otworzył się. W 52 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Przemysława Gałuszki piłkę do siatki po raz drugi skierował Kantyka i chwała Bogu, że do własnej. Napędziło to gospodarzy, tempo było zdecydowanie żywsze, a połowa ciekawsza. Akcję przenosiły się z jednej połowy na drugą, lecz zazwyczaj kończyły się gdzieś w okolicach pola karnego. To co najciekawsze działo się w końcówce. W 84 minucie bramkarz przyjezdnych wybronił strzał z rzutu wolnego Przemysława Gałuszki, a minutę później rezerwowy Grzegorz Wójtowicz po świetnym dośrodkowaniu Adama Popowicza strzelił z bliskiej odległości głową tylko w boczną siatkę. Doliczony czas gry to ciągłe próby jednych i drugich. Obserwując spotkanie – każdy mógł przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść lecz spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem. Jak na regionalne zmagania przystało nie zabrakło na boisku walki, sportowej agresji, ostrych starć. W końcu ambicja to cecha wpojona w DNA każdego lokalnego chłopaka.

Zawodnik meczu: Dość nietypowo - arbiter główny. Sędziowie na takim poziomie gry chwaleni są rzadko. Decyzje, które podejmują często wiążą się z lokalną krytyką, atakiem, komentarzem. W tym meczu sędzia kolokwialnie rzecz ujmując dał pograć, a pierwszą kartkę wyciągnął dopiero w doliczonym czasie gry. Był obiektywny, stanowczy i co najważniejsze nie był głównym bohaterem widowiska.


Halniak Maków Podhalański – Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 1:1
Bramki:
Halniak: Kantyka (52 min.-sam.)
Kalwarianka: Kantyka (35 min.).
Składy:
Halniak Maków Podhalański: Kubas, Piskorz, Furman (C), Krauz, Barczuk, Popowicz, Woźniak, Gałuszka (Wągiel 89 min.), Sarnicki (Wójtowicz 46 min.), Burliga (Raczek 84 min.), Kowalczyk.
Kalwarianka Kalwaria Zembrzydowska: Pliusnov, Rokowski, Ryszawy, Gałuszka (Paździorko 62 min.), Oleksy (Bogacz 82 min.), Hobrzyk (C), Kryjak, Kantyka, Kołodziej, Socała, Boczarski (Dybek 71 min.).


Sebastian Kurpiel
Dodaj komentarz
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Captcha image