Z OSTATNIEJ CHWILI
Powiatsuski24.pl zaprasza na naszą partnerską stronę - MalopolskaInfo24.pl po więcej informacji z regionu, a także InfoOnline24.pl po więcej informacji z Polski. Znajdziesz nas na Facebooku!
Dodano dnia 31.08.2015, 11:43
Piłkarska niedziela: Dziewięć bramek Gromu, Naroże lepsze od Babiej!

W niedzielę najciekawiej było w Juszczynie. Faworyzowane Naroże wygrało z Babią Górą, choć nie było łatwo, młodzi zawodnicy ze stolicy powiatu postawili twarde warunki. Grom Grzechynia rozstrzelał Huragan. Radość w Stryszawie. Jałowiec wreszcie zwycięski!

Jałowiec Stryszawa – LKS Żarki 3:1
Bramki:
Pindel, Jodłowiec, Gazurek
Jałowiec: Kobiałka – Iciek, K. Jodłowiec, Brytan, Starowicz – Gazurek, Pindel, Jodłowiec, Głuszek (72. Bańdura) – Szklarczyk (82. Okrzesik), Świerkosz (88. Janik).

Do przerwy 1:1. Goście zdobyli bramkę po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego, natomiast dla Jałowca wyrównał Piotr Pindel. Zamieszanie po wrzutce, pomocnik gospodarzy opanował piłkę i z bliska wpakował ją do siatki. Jałowiec rozstrzygnął ten mecz w końcówce. W 83 minucie, Grzegorz Jodłowiec przeprowadził indywidualną akcję, minął dwóch rywali i strzałem zza pola karnego umieścił piłkę w siatce. Kropkę nad i postawił Gazurek, wykorzystując sytuację sam na sam. Goście mieli dwa karne, jeden w 45, drugi w 80 minucie.

- W poprzednich meczach mieliśmy duże problemy ze skutecznością, biliśmy głową w mur, miejmy nadzieję, że w tym meczu nastąpiło przełamanie. Żarki miały dwa rzuty karne, za pierwszym razem Kobiałka obronił, za drugim – rywal trafił w słupek. W środę derby, będzie ciekawie – powiedział kierownik Jałowca, Tomasz Steczek.

Naroże Juszczyn – MKS Babia Góra 4:3
Bramki:
M. Drobny (trzy), Ferek – Barzyczak (dwie), Burliga
Naroże: Fidelus – Kardaś, Baziński, Gąstała (85. Uczniak) – M. Ferek, Pietrzak, Kryjak, R. Drobny, Kuszyk, Chorąży (46. Lipka) – M. Drobny.
Babia: Kachnic – Chrząszcz, Rzepka, Mika (30. Barzyczak), Rzeźniczak (80. Świerkosz) – Bałos, Stróżak, Wójtowicz, Kociołek (26. Tłok), Pacyga (72. Szarlej) – Burliga.

W pierwszej połowie padły dwa gole. Na trafienie Marcina Drobnego, po asyście Marcina Kryjaka, tuż przed przerwą odpowiedział rezerwowy, Roman Barzyczak. Asystę zanotował Michał Wójtowicz. Naroże miało kilka sytuacji. Karol Pietrzak uderzył z dalszej odległości, ale piłka zatrzymała się na spojeniu słupka  poprzeczką, Marcin Kryjak zmarnował sytuację sam na sam. Początek drugiej połowy to dwa szybkie ciosy w wykonaniu gospodarzy. Dwukrotnie piłkę w siatce umieścił Marcin Drobny. Goście nie poddali się i zdołali doprowadzić do remisu. Kontaktowego gola zdobył Barzyczak, a wyrównał – wykorzystując wrzutkę z rzutu wolnego - Burliga. Naroże zainkasowało komplet, a zapewnił to Marcin Ferek, który wykorzystał rzut karny, po faulu na M. Drobnym.

- Rywale zdominowali nas fizycznie. Byli bardziej doświadczeni, ograni. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, ale zaspaliśmy pierwsze minuty po zmianie stron. Gospodarze mieli zdecydowanie za dużo miejsca, co dwukrotnie wykorzystał Drobny. Pokazaliśmy jednak charakter, wyszliśmy z 1:3 do 3:3. W końcówce, Drobny objechał naszych obrońców i został sfaulowany przez Kachnica. Karny i punkty zostały w Juszczynie. Nie zdołaliśmy się już podnieść – powiedział trener Babiej, Sławomir Bączek.

- Zaczęliśmy dobrze, bo szybko zdobyliśmy gola, ale później szwankowała skuteczność. Stworzyliśmy trzy, cztery sytuacje, by podwyższyć wynik, ale nic z tego nie wyszło. Tuż przed przerwą rywale wyrównali. W kontrowersyjnych okolicznościach, bo pod ich polem karnym sfaulowany został Chorąży, sędzia pozostał niewzruszony, ci nie wybili piłki, tylko pomknęli na naszą bramkę. Dominik nie wrócił już na boisko. Druga połowę zaczęliśmy tak, jak pierwszą, czyli od gola, a właściwie goli. W ciągu czerech minut trafiliśmy dwukrotnie. Później stanęliśmy, zasnęliśmy. Pozwoliliśmy rywalom doprowadzić do wyrównaniu. Ostatecznie wygraliśmy, po karnym Marcina Ferka. Podsumowując, głupio traciliśmy gole, robiąc niepotrzebną nerwówkę. Rywale pozostawili dobre wrażenie. Bardzo młoda drużyna, więc potrzebuje czasu – powiedział trener Naroża, Jakub Jeziorski.



Huragan Skawica - Grom Grzechynia 1:9
Bramki: B. Pacyga - Piotr Surmiak (cztery), Czubin (dwie), Kudzia, Urbański, samobójczy.
Huragan: M. Dyrcz – B. Pacyga, Żywczak, Mariusz Pacyga, Ł. Dyrcz – Góra, Wojtyczko, Kudzia, Smyrak – Kawulak, S. Pacyga.
Grom: Polak - Dyrcz, Paweł Surmiak, Białończyk, Urbański - Bogacz, M. Surmiak, Ceremuga, Kudzia - Piotr Surmiak, Czubin.

Mecze Grzechyni ze Skawicą zwykle są zacięte, pełne agresji i walki. Tym razem było inaczej. Słowo o warunkach. Upał, żar lejący się z nieba, trawa sucha, jak żarty Karola Strasburgera. Obie ekipy bez zmienników. Prawdziwy „survival”. Od pierwszych minut do ataku rzucili się goście. Dwukrotnie próbował Ceremuga – za pierwszym razem głową, potem z dystansu – ale zabrakło odrobiny precyzji. W 35 minucie wspomniany Ceremuga wrzucił piłkę w pole karne, w dużym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Tomasz Czubin, przyjął piłkę na klatkę piersiową i mocnym strzałem z powietrza dał swojej drużynie prowadzenie. Ten gol rozwiązał worek z bramkami. Prowadzenie pięknym strzałem z rzutu wolnego podwyższył Piotr Surmiak, a chwilę potem ten sam zawodnik wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na Bartłomieju Kudzi. Po przerwie „remontada”. Czwarty gol był trafieniem samobójczym, piątego zdobył Kudzia, który dobił zablokowany strzał Surmiaka. W okolicach sześćdziesiątej minuty, Kudzia szarpnął skrzydłem, minął trzech rywali, po czym wyłożył piłkę „Peterowi”. Chwilę później, to Piotr Surmiak w podobnej sytuacji dograł do Czubina. Ósmego gola zdobył Wojciech Urbański. Obrońca Gromu pokusił się o strzał z ponad trzydziestu metrów i ku zaskoczeniu wszystkich – wpadło! Dziewiątego gola strzelił Piotr Surmiak, wykorzystując dobre podanie brata, Pawła. Strzelanie efektowym lobem zakończył Bartłomiej Pacyga. Było to honorowe trafienie, na otarcie łez. 

Dąb Sidzina – KS Bystra 4:1
Bramki:
Lipa (trzy), Pactwa - Wójtowicz
Dąb: Sitarz – K. Kostka, Korbel, J. Kostka, Jaromin - Kolaniak, Handzel (80. Chorąży), Pactwa (75. Szpak), Pelcel (70. Malaga) - J. Gałka (85. Sutor), Lipa.
Bystra: Pustuła – Pociąg, Mikołajczyk, Kulka, Ciapała – Szewczyk, Sroka, Gałka (55. Chorąży), Basiura (70. Rzeszutko), Błachut – Wójtowicz.

Pierwsza połowa nie przyniosła bramek. Wynik po przerwie z rzutu karnego otworzył Mariusz Lipa. Worek otworzył się dość szeroko, bo drugiego gola zdobył Słąwomir Pactwa, a trzeciego i czwartego ponownie Lipa. Goście strzelili honorowego gola za sprawą Michała Wójtowicza, który wykorzystał dobre podanie Błąchuta.

- Początek meczu był dość wyrównany, ale w miarę upływu czasu nasza przewaga rosła. Efektem tego były kolejne bramki. Pierwszego hat-tricka zdobył Mariusz Lipa, a poza nim trafił jeszcze Sławek Pactwa. Rywale nie mieli nic do powiedzenia – powiedział prezes Dębu, Marcin Maj.

- Do rzutu karnego graliśmy dobrze. Po nim jakby uszło z nas powietrze. Mieliśmy kilka akcji, groźnie strzelał Mikołajczyk, strzeliliśmy gola za sprawą Wójtowicza, ale to by było na tyle – ocenił kierownik Bystrej, Stanisław Łazarz.

Strzelec Budzów – Żuraw Krzeszów 1:0
Bramka:
Sergiel
Strzelec:
J. Gielata – Kwaśniowski, Burliga (46. Marek Daniel), Pawlica, Klimowski – D. Gielata (60. P. Gielata), Mateusz Daniel, Gałuszka, Wróbel – Trzop (60. Sergiel), Pieczara (55. Polak).  
Żuraw:
Pająk - Talaga, Zawora, Pilarczyk, Nowak - Ćwiertnia, Łuczak, Skrzypek (80. Mika), Wajdzik – M. Kawończyk, Wójcik (70. Baca).

- Warunki do gry były trudne, podziwiam zawodników obu drużyn. Decydujący gol padł po błędzie bramkarza rywali, a wykorzystał go Dominik Sergiel, nowy Lewandowski w Budzowie (śmiech). Miał jeszcze dwie okazje, mógł strzelić trzy gole, potrafi dochodzić do sytuacji, ale miewa problemy z wykończeniem. Mecz był dobry. Obie ekipy pokazały się z niezłej strony. Żuraw, moim zdaniem, jest jednym z pretendentów do awansu. Jestem zadowolony z punktów, oby tak dalej – powiedział trener Strzelca, Łukasz Reciak.

- Mecz był dość wyrównany. Ze względu na warunki pogodowe bardzo przydałyby się zmiany, niestety – wypadło tak, że akurat w tym meczu mieliśmy bardzo ubogą kadrę. To po części wpłynęło na wynik. W pierwszej odsłonie rywale osiągnęli lekką przewagę, mieli minimalnie więcej okazji i więcej z gry. Dwa, trzy razy dobrze w bramce spisał się Pająk. W drugiej połowie wyciągnęliśmy wnioski, zaczęliśmy grać lepiej i ukoronowaniem tego mógł być gol. W okolicach 70 minuty, Michał Kawończyk wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale niestety przegrał ten pojedynek. Sprawdziło się stare powiedzenie, że jak się nie strzela, to się traci. Bardzo żałujemy, bo gol dla Strzelca padł po błędzie naszego bramkarza. Musieliśmy gonić wynik, co przy tej temperaturze i przy tak wąskiej kadrze okazało się niewykonalne – ocenił trener Żurawia, Jacek Kudzia.



LKS Bieńkówka - Świt Osielec 3:2
Bramki: Chromy (trzy).
Bienia: Zając (75. Szczurek) - Wojterski (46. Szczurek), Pęcek, Mruc, Cholewa - Lewandowski, Knapczyk, Sałapat, Burliga - Chromy, Gąstała.

Do przerwy gospodarze prowadzili 2:1. Dwie szybkie bramki uzyskał Tomasz Chromy. Przy pierwszej bramce wykorzystał asystę Burligi, który przeprowadził ładny rajd i wystawił piłkę królowi strzelców klasy C. Świt doprowadził do remisu, ale komplet punktów miejscowym zapewnił Chromy.

- Do przerwy zasłużenie prowadziliśmy. Po przerwie goście postawili na jedną kartę, poszli do przodu i zdominowali pierwsze dwadzieścia minut. Byli skuteczni w odbiorze, dłużej utrzymywali się przy piłce, grali prosto, ale skutecznie, kilka podań od tylu i długa piłka do przodu, tam walczył Malik, najlepszy zawodnik Świtu. Ten zawodnik w pojedynkę doprowadził do remisu. Bardzo dobrze zareagowała drużyna, która wróciła z dalekiej podróży. Decydująca akcja rozpoczęła sie od wyrzutu Sarny, „przegłówkowaniu” Sałapata i dograniu piłki przez Gąstałę do Chromego, który zainkasował pierwszego hat-tricka w B- klasie. Wiem, że nie ostatniego w tej lidze. Mecz nie był łatwy, goście wysoko podnieśli poprzeczkę, grali do końca i kiedy wydawał się, że zdobędą bramkę - my ich dobiliśmy, trzy punkty zostały w „Bieni”. Wielki szacunek dla moich podopiecznych, to historyczne trzy punkty w "Bundeslidze", wielkie uznanie również dla postawy i gry drużyny trenera Witolda Romanowskiego, która w mojej ocenia zaprezentowała się najkorzystniej z dotychczasowych rywali – ocenił trener LKS-u, Jarosław Gąstała.

Dodaj komentarz
Redakcja Portalu PowiatSuski24.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników.
Portal zaznacza sobie prawo do usuwania komentarzy, bez uprzedzenia osoby komentującej. Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.
Captcha image