Przypomnijmy. Krótko przed Bożym Narodzeniem premier Mateusz Morawiecki wraz z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim zapowiedzieli, że spodziewają się trzeciej fali koronawirusa. Aby nie dopuścić do jej nadejścia lub zniwelować ilość zakażeń zdecydowali się na wprowadzenie szeregu nowych restrykcji, które dotknęły między innymi dotyczyły sportu. W wyniku rządowych nakazów od 28 stycznia zamknięto między innymi stoki narciarskie, ale i wszystkie inne obiekty sportowe (możliwe było ich udostępnianie jedynie osobom profesjonalnie uprawiającym sport). W efekcie ku rozpaczy amatorów jazdy na łyżwach, których w naszym mieście nie brakuje zaszła konieczność zamknięcia Białego Orlika.

Początkowo obostrzenia miały obowiązywać do 17 stycznia, ale zostały przedłużone o kilka kolejnych tygodni. Dopiero w piątek 5 lutego premier ogłosił, że od 12 stycznia dopuszczalne jest otworzenie obiektów sportowych działających na otwartej przestrzeni, czyli między innymi suskiego sztucznego lodowiska. Na szczęście aura okazała się łaskawa. Utrzymujące się w styczniu ujemne temperatury (jeśli już były dodatnie, to nieznacznie powyżej zera) sprawiły, że utrzymywanie niewykorzystywanej tafli nie generowało dużych kosztów, gdyż nie trzeba było jej mocno mrozić. Tym samym po wydaniu przez Burmistrza Miasta Stanisława Lichosyta decyzji o ponownym uruchomieniu obiektu ten z dnia na dzień był gotowy do użytku.

Sztuczne lodowisko Biały Orlik przy ul. Semika jest czynne, tak jak przed jego przymusowym zamknięciem, codziennie od 11.00 do 21.00 z półgodziną (15.30 – 16.00) przerwą techniczną. Korzystający ze ślizgawki są obowiązani do przestrzegania ścisłego reżimu sanitarnego, a tym samym nie tylko dezynfekowania rąk, ale również zakrywania ust i nosa zarówno przed wejściem na lód, jak i podczas jazdy na łyżwach. Nie uległy zmianie ceny biletów, które są identyczne jak w roku ubiegłym.